Temat azylu dla zwierząt przy ulicy Wrocławskiej w Opolu,
który założyły dzieci powraca
co jakiś czas w moich publikacjach, bo nadal uważam, że nie jest rozwiązany.
Chcę
wyjaśnić, sprawę azylu, bo uważam, że nie do końca wszyscy mówią prawdę,
a niektórzy
działają w dobrej wierze, ale przyczyniają się do tworzenia czegoś,
czego nie
powinno być.
Uporządkujmy
więc fakty. Dzieci znalazły sobie parę lat temu (4)pustostan przy ulicy Wroc-
ławskiej.
Trochę go odgruzowały, aby móc tam przebywać. Oprócz pustostanu znalazły
też
zwierzęta, którymi postanowiły się opiekować.
Kolejnym
faktem jest chęć narobienia wrzawy medialnej przez red. MK z NTO, która zamiast
pomóc
dzieciom, postanowiła opisać tylko pozytywne strony procederu, a ukryć te
negatywne
i przez to
tylko im zaszkodziła. Na współpracę z NTO, a konkretnie z redaktorką MK
nie ma co
liczyć, bo tej pani zależało tylko na narobieniu hałasu, a nie pokazaniu
prawdy. W
zasadzie nie
ma się co dziwić, bo to normalna praktyka dziennikarzy zawodowych, którzy
szukają
tylko sensacji, a nie wnikają głębiej w temat.
Fakt kolejny
to wizyta u Prezydenta R. Zembaczyńskiego i nakręcenie przez TVN, równie
stronniczego
programu, co teksty p. MK,. Tym razem jakaś redaktorka mająca marne pojęcie
o swoim
zawodzie i o temacie, w którym zabiera głos( azyl) poszła śladem red. MK (kole-
żanki?)
pokazała tylko stronę „za”, obiecała najmłodszemu opiekunowi zwierząt zajęcie
się jego
karierą dziennikarską (chłopak chce być dziennikarzem i fotografem) i…wróciła
dumna z
siebie do Warszawy.
Przy okazji
w sprawę wciągnięto powiatowego weterynarza, i fundację ELPIS z Krakowa.
Następny
fakt to podpisanie przez prezydenta R. Zembaczyńskiego porozumienie z dziećmi,
na mocy
którego przekaże stowarzyszeniu na siedzibę pustostan, gdy tylko zakończy się
proces
rejestracji stowarzyszenia.
W pustostanie
zajętym bezprawnie przez dzieci ma być równocześnie świetlica, działająca
pod egidą
Szkoły Podstawowej nr 8 i siedziba Stowarzyszenia, a do tego mają się tam
plątać
zwierzaki,
które będą zapewne podrzucane tam przez „miłośników” zwierząt, tak jak do
schroniska
(a co będzie, jak podrzuci ktoś rottwailera, tak jak kiedyś do schroniska?).
Przed
napisaniem niniejszego tekstu byłem w azylu, rozmawiałem z p. Alicją, która
zakłada
stowarzyszenie
mające się opiekować zwierzętami i rozmawiałem z dziećmi. Oprowadziły
mnie po
„swoim” królestwie.
Pani Alicja
przyznała, że przychodzą paczki dla zwierząt z żywnością, czy zabawkami.
Wie, że jest
to zbiórka darów nigdzie nie zgłoszona, ale paczki są ewidencjonowane.
Ze słów p.
Alicji wynikało, że nie przychodzą natomiast żadne datki pieniężne.
Na pytanie,
kto się zajmuje zwierzętami pod względem weterynaryjnym, uzyskałem odpo-
wiedź, że
robi to za darmo pani weterynarz(nazwiska nie wymienię, bo za reklamę pieniędzy
nie
wziąłem). Miejmy nadzieję, że wystarczy pani weterynarz pieniędzy na
szczepionki,
środki
opatrunkowe, sterylizacje i kastracje. No i oczywiście chęci, bo umowy nie ma
na
darmowe
leczenie zwierzaków.
O procesie
adopcyjnym usłyszałem, że Bartek(przyszły dziennikarz) daje ogłoszenia o
zwierzakach
do adopcji(w internecie), spisuje dane adaptatora, jest podpisywana umowa
adopcyjna, a
po dwóch tygodniach dzieci kontrolują jak zwierzę jest traktowane.
Pani Alicja
stwierdziła, że właścicielka fundacji ELPIS z Krakowa przyjechała do Opola,
zrobiła
dzieciom szkolenie z opieki nad zwierzętami i dała im upoważnienie do
zawierania
umów
adopcyjnych.
Zainteresowałem
się dlaczego ktoś miałby być tak lekkomyślny, aby dawać upoważnienie
na
zawieranie w swoim imieniu umów, nieprofesjonalistom ( a dzieci nie są
profesjona-
listami,
podobnie, jak ich rodzice – członkowie stowarzyszenia).
W kontakcie
telefonicznym z właścicielką ELPIS-u, panią Renatą ustaliłem, że owszem
odbyło się
coś w rodzaju krótkiego instruktażu, na co zwracać uwagę przy opiece nad
zwierzętami,
ale żadnego upoważnienia na zawieranie umów w imieniu ELPIS-u, dzieci nie
mają.
Wracając
jeszcze do rozmowy z panią Alicją dowiedziałem się, że prąd do pustostanu
doprowadzi
„miasto”, a wewnętrzną instalacją zajmie się ktoś prywatny. Poza tym w pusto-
stanie
powstaną kojce, pokój kwarantanny, pokój chorych. Pani Alicja dodała też, że
obecnie
jest kilku
chętnych sponsorów na finansowanie działalności opiekuńczej.
Spytałem
też, co pani Alicja na to, że prezydent R. Zembaczyński publicznie, kategorycznie
stwierdził,
że w przekazanym pustostanie nie będzie żadnych zwierząt. Rozmówczyni
uśmiechnęła
się i powiedziała, że widocznie Pan Prezydent nie wie co podpisuje(porozu-
mienie z
dziećmi), bo tam jest napisane o stowarzyszeniu powstałym dla opieki nad
zwierzę-
tami, więc w
siedzibie stowarzyszenia będą zwierzęta, bo takie jest prawo.
I na tym
można by zakończyć artykuł, bo to dobre podsumowanie na nieudolność urzędników
przy
jednoczesnym sprycie drugiej strony.
Dodam jednak
jeszcze parę słów: pierwszy artykuł zacząłem od stwierdzenia, że to trudna
sprawa, bo z
jednej strony wchodzi w grę inicjatywa dzieci, a z drugiej bezprawne działanie.
Nadal
uważam, że prezydent R. Zembaczyński źle rozporządził mieniem miasta i stworzył
precedens,
na podstawie którego każdy kto znajdzie sobie pustostan będzie mógł liczyć na
podarowanie
mu go przez Ratusz, a w dodatku jeszcze będzie się upominał o jego, choćby
częściowe
uporządkowanie. Po drugie, jak Ratusz wyobraża sobie, że w pomieszczeniach
będzie
świetlica szkolna i zwierzęta, choćby w kojcach? Dzieci ze szkoły będą
przebywały
w niezbyt
przyjemnie pachnących pomieszczeniach? Co na to Sanepid? Czy ktoś pytał
o zdanie
lokatorów budynku przy którym powstał dziki azyl?Czy Ratusz ma
nadmiar
funduszy i wolnych pomieszczeń, że tak nimi szasta?
Uważam, że
gdyby intencje wszystkich były czyste, to te deklarowanych „parę” zwierzaków
mogłoby być
w domach dzieci, lub ich rodzicie założyliby stowarzyszenie, sami znaleźli
lokal na
siedzibę, podpisali umowę na opiekę weterynaryjną i pilnowaliby zwierząt, aby
nie uciekały
im poza siedzibę, prowadzili legalne zbiórki na rzecz zwierząt, a na końcu
zaprosiliby
NTO i TVN. Niestety akurat wszystko jest na odwrót, czyli stoi na głowie, a
w dodatku
ktoś otrzymał w prezencie od Miasta parę pomieszczeń.
Myślę, że to
kolejny przykład na nieudolność prezydenta R. Zembaczyńskiego i jego
urzędników,
a o „azylu” będziemy jeszcze słyszeć, ale w niezbyt przychylnym świetle.