W zasadzie
mógłbym ten tekst zacząć tak, jak ten poprzedni: w schronisku dla zwierząt
panuje duża
rotacja. Jedne psy idą do nowych właścicieli, a drugie trafiają do Schroniska.
Na początku
apel do ludzi, którzy chcą adoptować psa ze schroniska: proszę się dobrze
zastanowić
nad wyborem psa. Nie należy się kierować tylko wyglądem psa, bo szybko
następuje
bolesne rozczarowanie i pies trafia spowrotem
do schroniska. Po co narażać
siebie i
zwierzę na niepotrzebne stresy? Piszę o tym, bo niedawno pewna pani redaktor
koniecznie
chciała wziąć ze schroniska młodą labradorkę. Obsługa schroniska mówiła
tej pani, że
suczka nie nadaje się do mieszkania, bo nie ma tresury i jest zbyt żywiołowa.
Nie pomagały
tłumaczenia – pani redaktor się uparła, wzięła psa i….na drugi dzień
rano był
odwieziony do schroniska, a pani redaktor dopiero wtedy przyznała, że faktycz-
nie psiak
nie nadaje się do mieszkania, a na podwórko, przynajmniej do czasu przejścia
tresury.
Obecnie jest
podobna sytuacja: młoda para upatrzyło sobie suczkę, która już raz wróciła
z adopcji,
bo demoluje mieszkanie, gdy zostaje sama. Obsługa tłumaczy, że to zły wybór.
Zapewne
efekt będzie ten sam co poprzednio, ale ludzie nie mogą zrozumieć, jak im się
tłumaczy.
wolą przekonać się boleśnie na własnej skórze.
A teraz parę
słów o tytułowym psie, a raczej suce. Została przywieziona do schroniska
23 marca z
ulicy Tysiąclecia. Była widywana już od dłuższego czasu na Kolonii Gosławic-
kiej, gdzie
żebrała o jedzenie. Do schroniska trafiła brudna i zaniedbana. Nie posiada
chipa, więc
nie można ustalić jej właściciela i losów. Suka jest mieszańcem Bernardyna,
w
wieku ok. 8 lat. Teraz trzeba ją odkarmić i dopiero potem wysterylizować, zaszczepić.
I do tego stanu doprowadzili psa ludzie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz