Dziś napiszę
o kolejnych lokatorach Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt
w Opolu.
Niestety
przepisy w sprawie zwierząt mamy mocno niedopracowane, bo jak się za
coś wezmą
panie i panowie politycy to z góry wiadomym jest, że będzie to złe.
Tak jest i z
Ustawą o ochronie zwierząt, która w swym pierwotnym stanie została
stworzona przez
fachowców, ale politycy musieli ją popsuć. Dlatego w schroniskach,
azylach czy
przytuliskach nadal będzie dużo zwierzaków skrzywdzonych przez ludzi.
Luba, Zeta i
Koper to przykłady niefrasobliwości, by nie napisać głupoty, ludzi.
Luba –
suczka ma pół roku. Została znaleziona na ul. Luboszyckiej w Opolu 19 lutego.
Widać że
była psem domowym. Jest wylękniona, do innych psów zgodliwa, dla ludzi
przyjazna.
Jako
ciekawostkę obrazującą głupotę i bezduszność ludzi można uznać następujący
fakt:
na drugi
dzień po przywiezieniu suki do Schroniska, zjawił się młody mężczyzna i niby
oglądał psy.
Luba zaczęła się do niego łasić i zachowywać, jakby go dobrze znała. Był
to więc
najprawdopodobniej jej właściciel, który jednak stanowczo zaprzeczył, że zna
psa.
Zeta – to 5-letni
pies. Był w adopcji, ale został porzucony. Właścicielka, mimo posiada-
nej przez
Schronisko dokumentów rejestracyjnych, wyparła się, iż wzięła psa do adopcji.
To kolejny
przykład głupoty ludzi i złych przepisów, które nie pozwalają ukarać takich
ludzi, jak
opisana pani. A wystarczyłoby, aby istniał przepis, że za właściciela zwierzaka
uznaje się
ostatnią osobę, na która zarejestrowane jest zwierzę; kolejny przepis
przewidywał-
by wysokie
kary finansowe za porzucenie zwierzaka. I to by załatwiło przynajmniej takie
sprawy, a
Schroniska miałyby więcej pieniędzy.
Dodam, że
Zeta to zgodliwy pies, przebywający w domowych warunkach, zgodliwy do
kotów i
innych zwierząt; jest kontaktowy i bardzo pragnie miłości. Znaleziono go
na ul.
Różowej 26.X.2011r
Koper – 3-latek,
przywieziony do Schroniska 5 grudnia 2011r. Znaleziono go na wałach
Kanału Ulgi
w Opolu. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że „znalazca” psa był po prostu
jego
właścicielem, który chciał się pozbyć psa i wymyślił bajeczkę.
Psiak jest
zgodliwy, po zachowaniu widać, że był psem domowym.
Jak więc
widać opisane trzy przypadki świadczą tylko o bezduszności ludzi, którzy
zapewne co
niedzielę biegają do kościoła i proszą swojego Boga o szczęście dla siebie.